" Nauka nie buduje mostów nad przepaściami myśli, lecz po prostu stoi jako tablica ostrzegawcza."
~ Karl Kraus
Siedziałam na łóżku Kingi ( a raczej Kyli ), ubrana w swoją piżamę. Odkąd zaczęłyśmy nocować u siebie, postanowiłyśmy, że każda zostawi swoją parę w domu przyjaciółki. Dopiero teraz zauważyłam, że był to całkiem nie zły pomysł, patrząc na obecne okoliczności.
Straciłam dom, a wraz z nim wszystkie swoje rzeczy. Mój wspaniały chłopak został zamordowany, z rodziców została wyssana cała krew a ciała zostały spalone w pożarze.
Dowiedziałam się, że jestem czarownicą i wampirzycą, a moja najlepsza przyjaciółka jest czarownicą. Mój ojciec to najpotężniejszy wampir na świecie, w dodatku zły do szpiku kości.
Czy mogło być jeszcze coś gorszego?
Oczywiście, że tak.
Rebelianci wieżą, że pokonam całe te zło, lecz ja nie potrafię używać swojej mocy i nie jestem najlepsza w sztuce walki. Niepotrzebnie żywią wobec mnie nadzieję.
- Jak się czujesz? - spytała przyjaciółka wyrywając mnie z rozmyślań.
- Okropnie. Wiesz próbuję przełknąć wszystkie te informacje i dostosować się do nowej sytuacji.
- Nie martw się, my ci we wszystkim pomożemy. Możesz na nas liczyć. A moja babcia jest naprawdę dobrą czarownicą. Dawniej w naszym plemieniu była najlepszą nauczycielką magi...
- Powiedz mi, czy nasza przyjaźń była zaplanowana? - wtrąciłam się w monolog Kingi. - Chodzi mi o to, czy wiedziałaś od samego początku kim naprawdę jestem, albo czy twoja rodzina wiedziała?
- Nie wiedziałam. Babcia zaczynała coś podejrzewać ale dopiero wtedy kiedy pierwszy raz Cię ujrzała. - Dobrze pamiętam to spotkanie. Miałam w tedy nocować u Kingi. Pierwszy raz byłam w jej domu. Kiedy przekroczyłam próg poczułam coś dziwnego, jakby wielki podmuch wiatru, który chciał mnie wyrzucić z domu lecz nie mógł tego zrobić. Kiedy weszłam do salonu pani Helia stanęła na równe nogi bacznie lustrując mnie wzrokiem. Stałam tak nie wiedząc co robić. Na szczęście Kinga odezwała się przedstawiając mnie, potem pociągnęła mnie w stronę pokoju.
- Więc ten podmuch, który w tedy poczułam...
- To były czary. Babcia dla lepszego bezpieczeństwa zaczarowała dom by wpuszczał do środka tylko te osoby, które nie mają złych intencji. Siłę tego czaru mogą tylko poczuć czarodzieje oraz wampiry, zwykli ludzie nic nie poczują jeśli nie mają złych intencji... W przeciwnym razie zostaną zdmuchnięci. - Czarownica wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
- Yhym... rozumiem. A Damian, jak go naprawdę poznałaś?
- Eh. Sam przyszedł do mojego domu. Kiedy otwarłam drzwi od razu poznałam, że jest wampirem. Im dłużej na niego patrzyłam czułam w środku, że mogę mu zaufać. Bo wiesz, mam bardzo dobrą intuicję, jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. I tym razem też się nie myliłam. Przekonałam babcię, że można mu zaufać. Od tego czasu coś między nami zaiskrzyło. - uśmiechnęła się, a na jej policzkach wystąpił purpurowy rumieniec. Uśmiechnęłam się mimowolnie.
- Dobrze. Teraz chciałabym poznać Twoją historię.
- Okej. Zacznę od tego, że nazywam się Kyla Centric. Jak już wiesz jestem czarownicą i pochodzę z Plemienia Szeptu. Moja moc jest związana z żywiołem powietrza. Urodziłam się w tym mieście ponieważ plemię, gdzie mieszkali moi rodzice zostało spalone. W tedy zginął mój tata, mama umarła tuż po moich narodzinach i od tego czasu opiekuje się mną babcia Helia, ale Ty o tym wiesz. Uczyła mnie jak panować nad mocą i całej historii naszego świata. Resztę historii znasz. - Przyjaciółka ziewnęła zarażają mnie. - Radzę nam iść spać. Jutrzejszy dzień będzie męczący, a w szczególności dla Ciebie. - Kiwnęłam głową na zgodę. Nie wiem czemu ale strasznie denerwowałam się jutrzejszymi lekcjami. Nie chciałabym zawieść starszej kobiety jak i Damiana. Postanowiłam, że nie poddam się dopuki nie spróbuję.
Straciłam dom, a wraz z nim wszystkie swoje rzeczy. Mój wspaniały chłopak został zamordowany, z rodziców została wyssana cała krew a ciała zostały spalone w pożarze.
Dowiedziałam się, że jestem czarownicą i wampirzycą, a moja najlepsza przyjaciółka jest czarownicą. Mój ojciec to najpotężniejszy wampir na świecie, w dodatku zły do szpiku kości.
Czy mogło być jeszcze coś gorszego?
Oczywiście, że tak.
Rebelianci wieżą, że pokonam całe te zło, lecz ja nie potrafię używać swojej mocy i nie jestem najlepsza w sztuce walki. Niepotrzebnie żywią wobec mnie nadzieję.
- Jak się czujesz? - spytała przyjaciółka wyrywając mnie z rozmyślań.
- Okropnie. Wiesz próbuję przełknąć wszystkie te informacje i dostosować się do nowej sytuacji.
- Nie martw się, my ci we wszystkim pomożemy. Możesz na nas liczyć. A moja babcia jest naprawdę dobrą czarownicą. Dawniej w naszym plemieniu była najlepszą nauczycielką magi...
- Powiedz mi, czy nasza przyjaźń była zaplanowana? - wtrąciłam się w monolog Kingi. - Chodzi mi o to, czy wiedziałaś od samego początku kim naprawdę jestem, albo czy twoja rodzina wiedziała?
- Nie wiedziałam. Babcia zaczynała coś podejrzewać ale dopiero wtedy kiedy pierwszy raz Cię ujrzała. - Dobrze pamiętam to spotkanie. Miałam w tedy nocować u Kingi. Pierwszy raz byłam w jej domu. Kiedy przekroczyłam próg poczułam coś dziwnego, jakby wielki podmuch wiatru, który chciał mnie wyrzucić z domu lecz nie mógł tego zrobić. Kiedy weszłam do salonu pani Helia stanęła na równe nogi bacznie lustrując mnie wzrokiem. Stałam tak nie wiedząc co robić. Na szczęście Kinga odezwała się przedstawiając mnie, potem pociągnęła mnie w stronę pokoju.
- Więc ten podmuch, który w tedy poczułam...
- To były czary. Babcia dla lepszego bezpieczeństwa zaczarowała dom by wpuszczał do środka tylko te osoby, które nie mają złych intencji. Siłę tego czaru mogą tylko poczuć czarodzieje oraz wampiry, zwykli ludzie nic nie poczują jeśli nie mają złych intencji... W przeciwnym razie zostaną zdmuchnięci. - Czarownica wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
- Yhym... rozumiem. A Damian, jak go naprawdę poznałaś?
- Eh. Sam przyszedł do mojego domu. Kiedy otwarłam drzwi od razu poznałam, że jest wampirem. Im dłużej na niego patrzyłam czułam w środku, że mogę mu zaufać. Bo wiesz, mam bardzo dobrą intuicję, jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. I tym razem też się nie myliłam. Przekonałam babcię, że można mu zaufać. Od tego czasu coś między nami zaiskrzyło. - uśmiechnęła się, a na jej policzkach wystąpił purpurowy rumieniec. Uśmiechnęłam się mimowolnie.
- Dobrze. Teraz chciałabym poznać Twoją historię.
- Okej. Zacznę od tego, że nazywam się Kyla Centric. Jak już wiesz jestem czarownicą i pochodzę z Plemienia Szeptu. Moja moc jest związana z żywiołem powietrza. Urodziłam się w tym mieście ponieważ plemię, gdzie mieszkali moi rodzice zostało spalone. W tedy zginął mój tata, mama umarła tuż po moich narodzinach i od tego czasu opiekuje się mną babcia Helia, ale Ty o tym wiesz. Uczyła mnie jak panować nad mocą i całej historii naszego świata. Resztę historii znasz. - Przyjaciółka ziewnęła zarażają mnie. - Radzę nam iść spać. Jutrzejszy dzień będzie męczący, a w szczególności dla Ciebie. - Kiwnęłam głową na zgodę. Nie wiem czemu ale strasznie denerwowałam się jutrzejszymi lekcjami. Nie chciałabym zawieść starszej kobiety jak i Damiana. Postanowiłam, że nie poddam się dopuki nie spróbuję.
~***~
Z samego rana stałam w ogrodzie za domem Kingi. Czubkami palców u nóg czułam zimną rosę. Miałam ubrane czarne sandałki, białe szorty oraz czarną, luźną bluzkę na grubych ramiączkach. Ubrania były pożyczone od Kyli.
Rozejrzałam się po ogrodzie. Pod domem były małe grządki z różnymi ziołami, gdzie nie gdzie stały duże i potężne drzewa z jabłkami oraz gruszkami. Po obu stronach działki pod płotem rosło dużo pięknych kwiatów, które przykuwały wzrok.
- Dużo tu kwiatów przypominających kielichy. - kobieta uśmiechnęła się kiwiąc głową.
- Tak. Uwielbiam kwiaty z rodzaju kielichowatych. Niby takie same, a różnią się od siebie i to nie tylko nazwą, kolorem i zapachem. - kiwnęłam głową na zgodę. - Może zaczniemy Twoją naukę?
- Tak, oczywiście. - Szłyśmy w stronę najmniej zarośniętej części ogrodu. Starsza kobieta usiadła na ziemi klepiąc miejsce naprzeciwko siebie. Podeszłam i również usiadłam po turecku. Patrzyła na mnie jak nauczycielka, która pokłada wielkie nadzieje w najgorszego ucznia w klasie. Uśmiechnęłam się blado nie wiedząc co robić.
Pani Helia wyciągnęła białą, długą świecę wbijając ją delikatnie w ziemię.
- Chcę abyś spróbowała zapalić tę świecę. Z tego co mówił Damian, potrafisz panować nad płomieniami. Ja chcę Cię nauczyć byś je tworzyła z niczego. Musisz być skupiona, zajrzyj do wnętrza siebie i znajdź swój wewnętrzny płomień. Potem kiedy go znajdziesz, spróbuj wyobrazić sobie, że świeca się zapala.
- Dobrze. Postaram się. - Wzięłam wielki wdech i zamknęłam oczy, powoli wypuszczając powietrze z płuc. Wokół mnie panowała ciemność, mechanicznie wyostrzyły mi się zmysły.
Próbowałam odnaleść wewnętrzne światło, lecz moje starania spełzły do próżni, wielkiej czarnej dziury. I w tedy to ujrzałam, malutki płomyk jarzący się na samym końcu czarnej dziury. Najszybciej jak umiałam znalazłam się przed płomykiem. Poczułam ciepło i drzemiącą magię, która zaczęła wibrować, kiedy się zbliżyłam. Całą uwagę skupiłam na jednej wizji, jak zapalam świecę.
Po chwili powoli otworzyłam jedno oko. W zdumieniu aż opadła mi szczęka, a oczy się rozszerzyły. Widziałam jak płomyk świecy tańczy na wietrze. Pod naciskiem mojego wzroku płomień zwiększał się oraz malał. Uśmiechnęłam się a spojrzenie skierowałam na starą czarownicę. Na jej wyblakłych ustach zaigrał uśmiech.
- Nie spodziewałam się, że wyjdzie za pierwszym razem. Jestem mile zaskoczona. Teraz spróbuj wchłonąć w siebie płomień. - spojrzałam na nią z niedowierzaniem. - Nie przesłyszałaś się. Tym razem musisz się skupić na przyciąganiu. Wyobraź sobie, że jesteś magnesem a płomień jest metalem. - Kiwnęłam głową zamykając oczy. Skupiłam się, starając wchłonąć płomień świecy. Poczułam uderzenie gorąca, które rozeszło się po całym moim ciele, dodawając mi sił.
- Wow. - wyszeptałam otwierając oczy.
- Doskonale. Szybko się uczysz. Pamiętaj, że dobra czarownica to taka, która dużo ćwiczy. Możesz odpocząć. Wieczorem będzie Cię męczył Damian. - Kobieta uśmiechnęła się na własną wizję, która musiała ukazać się w jej głowie.
Rozejrzałam się po ogrodzie. Pod domem były małe grządki z różnymi ziołami, gdzie nie gdzie stały duże i potężne drzewa z jabłkami oraz gruszkami. Po obu stronach działki pod płotem rosło dużo pięknych kwiatów, które przykuwały wzrok.
- Dużo tu kwiatów przypominających kielichy. - kobieta uśmiechnęła się kiwiąc głową.
- Tak. Uwielbiam kwiaty z rodzaju kielichowatych. Niby takie same, a różnią się od siebie i to nie tylko nazwą, kolorem i zapachem. - kiwnęłam głową na zgodę. - Może zaczniemy Twoją naukę?
- Tak, oczywiście. - Szłyśmy w stronę najmniej zarośniętej części ogrodu. Starsza kobieta usiadła na ziemi klepiąc miejsce naprzeciwko siebie. Podeszłam i również usiadłam po turecku. Patrzyła na mnie jak nauczycielka, która pokłada wielkie nadzieje w najgorszego ucznia w klasie. Uśmiechnęłam się blado nie wiedząc co robić.
Pani Helia wyciągnęła białą, długą świecę wbijając ją delikatnie w ziemię.
- Chcę abyś spróbowała zapalić tę świecę. Z tego co mówił Damian, potrafisz panować nad płomieniami. Ja chcę Cię nauczyć byś je tworzyła z niczego. Musisz być skupiona, zajrzyj do wnętrza siebie i znajdź swój wewnętrzny płomień. Potem kiedy go znajdziesz, spróbuj wyobrazić sobie, że świeca się zapala.
- Dobrze. Postaram się. - Wzięłam wielki wdech i zamknęłam oczy, powoli wypuszczając powietrze z płuc. Wokół mnie panowała ciemność, mechanicznie wyostrzyły mi się zmysły.
Próbowałam odnaleść wewnętrzne światło, lecz moje starania spełzły do próżni, wielkiej czarnej dziury. I w tedy to ujrzałam, malutki płomyk jarzący się na samym końcu czarnej dziury. Najszybciej jak umiałam znalazłam się przed płomykiem. Poczułam ciepło i drzemiącą magię, która zaczęła wibrować, kiedy się zbliżyłam. Całą uwagę skupiłam na jednej wizji, jak zapalam świecę.
Po chwili powoli otworzyłam jedno oko. W zdumieniu aż opadła mi szczęka, a oczy się rozszerzyły. Widziałam jak płomyk świecy tańczy na wietrze. Pod naciskiem mojego wzroku płomień zwiększał się oraz malał. Uśmiechnęłam się a spojrzenie skierowałam na starą czarownicę. Na jej wyblakłych ustach zaigrał uśmiech.
- Nie spodziewałam się, że wyjdzie za pierwszym razem. Jestem mile zaskoczona. Teraz spróbuj wchłonąć w siebie płomień. - spojrzałam na nią z niedowierzaniem. - Nie przesłyszałaś się. Tym razem musisz się skupić na przyciąganiu. Wyobraź sobie, że jesteś magnesem a płomień jest metalem. - Kiwnęłam głową zamykając oczy. Skupiłam się, starając wchłonąć płomień świecy. Poczułam uderzenie gorąca, które rozeszło się po całym moim ciele, dodawając mi sił.
- Wow. - wyszeptałam otwierając oczy.
- Doskonale. Szybko się uczysz. Pamiętaj, że dobra czarownica to taka, która dużo ćwiczy. Możesz odpocząć. Wieczorem będzie Cię męczył Damian. - Kobieta uśmiechnęła się na własną wizję, która musiała ukazać się w jej głowie.
A jednak rozdział dodałam dzisiaj heh. :D
Mam nadzieję, że wam odpowiada.
Niestety więcej napisać nie mogę ponieważ muszę zejść z lapka. :/
Pozdrawiam i życzę miłej lektury oraz rozpoczęcia roku szkolnego. :)
Super ! (:
ReplyDeleteJa tam z niecierpliwością czekam na tą samoobronę, hah. ;p
Jestem ciekawa, co tam Damien jej wymyśli i co będzie musiała zrobić. :)
Szybko się uczy Jess, może nawet dobrze bo będzie więcej umieć, gdy przyjdzie, nie wiem, do jakiejś walki ? Zobaczymy :)
Czekam na następny rozdział, również pozdrawiam i życzę miłego rozpoczęcia. ;)
+
Nominuję tego bloga do The Versatile Blogger :)
Więcej informacji znajdziesz u mnie : http://shadoow-hills.blogspot.com/2013/09/the-versatile-blogger-award.html :)
Dziękuję, lecz do lekcji z Damianem będziesz musiała troszkę poczekać. Sama nawet nie wiem jak to zrobię, heh. :D
ReplyDeleteDziękuję również za nominacje. ;)
Pozdrawiam.
Świetny ! *.*
ReplyDeleteCieszę się, że udało jej się tak szybko ogarnąć magię :D
Ciekawa jestem lekcji z Damianem :D
Mam nadzieję, że szybko napiszesz następny rozdział <3
Pozdrawiam, Yśka.
Zapraszam na:
http://megan-tvd-story.blogspot.com