"Miarą człowieka nie jest zachowanie w chwilach spokoju, lecz to, co czyni, gdy nadchodzi czas próby."
~ Martin Luther King
Piętnaście minut później, przed domem stała policja oraz wozy strażackie. Dom był już prawie ugaszony. Zbliżając się do niego z Damianem, zauważyłam zniszczoną strukturę budynku. Wszystko było nadpalone i zwęglone. Szyby były wybite, w dachu była ogromna dziura. Przez otwarte drzwi widziałam jeszcze bardziej przygnębiający widok. Ściany były czarne, w zwęglonych schodach brakowało kilku schodków, obrazy wiszące na ścianach, znikły na zawsze. Jednym zdaniem dom nadaje się do zburzenia.
Podbiegłam do Kingi stojącej obok policjantów, których zdążyłam już poznać.
Przyjaciółka obróciła się do mnie. Widziałam w jej oczach smutek, który nie był udawany jak cała ta scena.
- Co się stało? Gdzie mama i tata? - Patrzyłam na nią z oczekiwaniem pomieszanym ze strachem.
- Był wybuch, kiedy wychodziłam od ciebie. Cały dom stanął w płomieniach. Twoi rodzice oni...oni nie zdążyli wybiec. Zadzwoniłam na policję i straż pożarną. - Znowu poczułam łzy na policzkach. Komisarz Will bacznie mi się przyglądał. Poczułam ciarki na plecach. Coś mi się w tym facecie nie podoba, nie wiedziałam jeszcze co to jest, wiem tylko, że.nie powinnam mu ufać.
- Nic lepszego nie mogłaś zrobić... - urwałam, ponieważ zauważyłam ludzi wiozących na wózkach czarne płachty pod, którymi leżały ciała. Ciała moich rodziców, a przynajmniej i resztki. Chciałam podbiec, lecz nie mogłam, Damian trzymał mnie za ręce, na dodatek wspomagał się wampirzą siłą.
Uspokoiłam się. Uścisk zelżał.
- Gdzie pani była podczas pożaru? - spytał Trevor.
- Biegałam.
- Jest ktoś, kto mógłby to potwierdzić?
- Tak, ja. Razem biegaliśmy. - odezwał się Damian pewnym głosem.
- Około której mogło to być godzinie?
- Jakoś dwie godziny temu zaczęliśmy. - Wampir był spokojny i opanowany. Patrzył prosto w oczy komisarza. Wiedziałam, że używa wpływu.
Trevor pokiwał głową, zapisując coś w notesie.
- Dobrze. Będziemy w kontakcie. - odszedł do samochodu, gdzie czekał na niego komisarz Will.
Straż ugasiła całkowicie płomienie. Karetka zabrała ciała zostawiając w moim sercu wielką pustkę. Wszystko wokół ucichło. Staliśmy tylko we trójkę w ciszy, przyglądając się ruinie mojego domu.
- Chodź, będziesz dzisiaj nocowała u mnie. Wszystko Ci na spokojnie wytłumaczymy. - Odezwała się moja przyjaciółka. Objęła mnie, delikatnie popychając do przodu.
Podbiegłam do Kingi stojącej obok policjantów, których zdążyłam już poznać.
Przyjaciółka obróciła się do mnie. Widziałam w jej oczach smutek, który nie był udawany jak cała ta scena.
- Co się stało? Gdzie mama i tata? - Patrzyłam na nią z oczekiwaniem pomieszanym ze strachem.
- Był wybuch, kiedy wychodziłam od ciebie. Cały dom stanął w płomieniach. Twoi rodzice oni...oni nie zdążyli wybiec. Zadzwoniłam na policję i straż pożarną. - Znowu poczułam łzy na policzkach. Komisarz Will bacznie mi się przyglądał. Poczułam ciarki na plecach. Coś mi się w tym facecie nie podoba, nie wiedziałam jeszcze co to jest, wiem tylko, że.nie powinnam mu ufać.
- Nic lepszego nie mogłaś zrobić... - urwałam, ponieważ zauważyłam ludzi wiozących na wózkach czarne płachty pod, którymi leżały ciała. Ciała moich rodziców, a przynajmniej i resztki. Chciałam podbiec, lecz nie mogłam, Damian trzymał mnie za ręce, na dodatek wspomagał się wampirzą siłą.
Uspokoiłam się. Uścisk zelżał.
- Gdzie pani była podczas pożaru? - spytał Trevor.
- Biegałam.
- Jest ktoś, kto mógłby to potwierdzić?
- Tak, ja. Razem biegaliśmy. - odezwał się Damian pewnym głosem.
- Około której mogło to być godzinie?
- Jakoś dwie godziny temu zaczęliśmy. - Wampir był spokojny i opanowany. Patrzył prosto w oczy komisarza. Wiedziałam, że używa wpływu.
Trevor pokiwał głową, zapisując coś w notesie.
- Dobrze. Będziemy w kontakcie. - odszedł do samochodu, gdzie czekał na niego komisarz Will.
Straż ugasiła całkowicie płomienie. Karetka zabrała ciała zostawiając w moim sercu wielką pustkę. Wszystko wokół ucichło. Staliśmy tylko we trójkę w ciszy, przyglądając się ruinie mojego domu.
- Chodź, będziesz dzisiaj nocowała u mnie. Wszystko Ci na spokojnie wytłumaczymy. - Odezwała się moja przyjaciółka. Objęła mnie, delikatnie popychając do przodu.
~***~
Siedziałam w niewielkim salonie. Ściany były w odcieniu jasnego brązu, wisiały na nich zdjęcia rodziny, kwiaty, oraz obrazy, które zostały namalowane przez babcię Kingi. Były piękne. Przedstawiały różne pejzaże, dwa obrazy najbardziej mnie zaciekawiły. Na jednym był przedstawiony piękny zamek w świetle słońca, otoczony murami z kamienia. Do zamku wchodziło się przez ogromną bramę, którą zabezpieczał zwodzony most.. Kamienny zamek otaczała fosa. Posiadał cztery mniejsze wierze obserwacyjne i jedną główną wierzę.
Drugi obraz ukazywał ten sam zamek, tylko był przykryty osłoną mroku. Przerażał swoją krasą każdego. Niebo było zachmurzone, burzowymi chmurami. Przeszły mnie ciarki. Odwróciłam wzrok od obrazu.
Do pomieszczenia weszli Kinga, Damian oraz starsza pani Helia. Kobieta podała mi kubek z gorącą herbatą a na szklany stolik położyła talerzyk z babeczkami.
- Proszę, częstuj się. - Uśmiechnęła się do mnie. - Przykro mi z powodu Diany i Teodora oraz Piotra. Nie wyobrażam sobie co musisz przechodzić. I na dodatek dowiedziałaś się kim naprawdę jesteś. - W jej oczach dostrzegłam szczerość pomieszaną ze smutkiem i podziwem. - Cieszę się, że poznałam kogoś ze szlacheckiego rodu Defenderów. Najpotężniejszy ród czarodziejów władający ogniem.
- Babciu, proszę, ona praktycznie o niczym nie wie. Wie tylko, że jest pół wampirem pół czarownicą, że nazywa się Azara Defender. Jej trzeba wszystko od podstaw wytłumaczyć.
- Dobrze... Zacznę od tego, że na świecie pełnym ludzi mieszkają również czarodzieje i wampiry. Każdy czarodziej zalicza się do jednego z czterech plemion. Plemię Szeptu, Plemię Dębu, Plemię Łez oraz Plemię Iskier. Ja i Kyla należymy do Plemienia Szeptu, ty z kolei do Plemienia Iskier. Każde plemię charakteryzuje się mocą danego żywiołu. Plemię Szeptu - powietrzem, Plemię Dębu - ziemią, Plemię Łez - wodą a Plemię Iskier - ogniem. Potrafimy z niczego przywołać swój żywioł.
Jeśli chodzi o wampiry, to są to dzieci nocy. Zabójcze istoty żywiące się ludzką krwią. Potrafią zabijać z zimną krwią. Nie znają litości i nie żywią żadnych uczuć, poza pragnieniem zabijania. Chodź znajdą się wyjątki. - Spojrzała na Damiana z lekkim uśmiechem. Chłopak wzruszył tylko ramionami. - Kiedyś poruszali się tylko pod osłoną nocy, lecz od kilku lat dzięki czarom potrafią poruszać się za dnia.
Od zarania dziejów żyli w zgodzie z czarownicami, ale od siedemnastu lat, kiedy władzę zdobył pewien wampir wszystko się zmieniło. Ci, którzy nie byli mu posłuszni pozbawiał ich cennego daru. Daru życia. W tedy wiele czarownic i wampirów zginęło, a pozostali przyłączyli się do szeregów zła. Jednak znalazło się niewielu śmiałków, którzy postanowili ukryć się wśród ludzi. Niektórzy zmieniali imiona i nazwiska, dla lepszego bezpieczeństwa. W duchu wierzyli, że kiedyś wszystko wróci do dawnego porządku, dzięki najpotężniejszej istocie, która gdzieś na tej planecie żyje. - Starszej kobiecie rozbłysły oczy. Domyśliłam się o kogo może jej chodzić.
- Że niby ja jestem tą istotą?
- Ależ oczywiście. Posiadasz cechy należące do dwóch różnych gatunków. Masz w sobie siłę wampira, szybkość oraz wyostrzone zmysły, cechą należącą do czarownicy jest drzemiąca w tobie magia i to potężna, również dzięki genom czarodziei możesz poruszać się za dnia przy czym promienie słoneczne nie palą twojej skóry. Dzięki tobie nastanie spokój. Jesteś światłem w całym tym mroku. Iskrą nadziei wielu istnień. - spojrzałam na przyjaciółkę z myślą, że to wszystko to jeden wielki dowcip. Wyraz jej twarzy mówił mi co innego. Była poważna. Nigdy wcześniej nie widziałam żeby Kinga była tak poważna. Zawsze widziałam ją wyluzowaną, nie przejmującą się niczym. Wesoła i szalona imprezowiczka. Powoli docierało do mnie, że ten cały koszmar to okropna rzeczywistość.
- I co teraz? - Spytałam nie wiedząc co powiedzieć.
- Zaczniemy od nauki posługiwania się magią. - Powiedział pani Helia.
- Oraz wampirologi. - Dodał Damian. - Nauczę Cię walki i samoobrony.
Drugi obraz ukazywał ten sam zamek, tylko był przykryty osłoną mroku. Przerażał swoją krasą każdego. Niebo było zachmurzone, burzowymi chmurami. Przeszły mnie ciarki. Odwróciłam wzrok od obrazu.
Do pomieszczenia weszli Kinga, Damian oraz starsza pani Helia. Kobieta podała mi kubek z gorącą herbatą a na szklany stolik położyła talerzyk z babeczkami.
- Proszę, częstuj się. - Uśmiechnęła się do mnie. - Przykro mi z powodu Diany i Teodora oraz Piotra. Nie wyobrażam sobie co musisz przechodzić. I na dodatek dowiedziałaś się kim naprawdę jesteś. - W jej oczach dostrzegłam szczerość pomieszaną ze smutkiem i podziwem. - Cieszę się, że poznałam kogoś ze szlacheckiego rodu Defenderów. Najpotężniejszy ród czarodziejów władający ogniem.
- Babciu, proszę, ona praktycznie o niczym nie wie. Wie tylko, że jest pół wampirem pół czarownicą, że nazywa się Azara Defender. Jej trzeba wszystko od podstaw wytłumaczyć.
- Dobrze... Zacznę od tego, że na świecie pełnym ludzi mieszkają również czarodzieje i wampiry. Każdy czarodziej zalicza się do jednego z czterech plemion. Plemię Szeptu, Plemię Dębu, Plemię Łez oraz Plemię Iskier. Ja i Kyla należymy do Plemienia Szeptu, ty z kolei do Plemienia Iskier. Każde plemię charakteryzuje się mocą danego żywiołu. Plemię Szeptu - powietrzem, Plemię Dębu - ziemią, Plemię Łez - wodą a Plemię Iskier - ogniem. Potrafimy z niczego przywołać swój żywioł.
Jeśli chodzi o wampiry, to są to dzieci nocy. Zabójcze istoty żywiące się ludzką krwią. Potrafią zabijać z zimną krwią. Nie znają litości i nie żywią żadnych uczuć, poza pragnieniem zabijania. Chodź znajdą się wyjątki. - Spojrzała na Damiana z lekkim uśmiechem. Chłopak wzruszył tylko ramionami. - Kiedyś poruszali się tylko pod osłoną nocy, lecz od kilku lat dzięki czarom potrafią poruszać się za dnia.
Od zarania dziejów żyli w zgodzie z czarownicami, ale od siedemnastu lat, kiedy władzę zdobył pewien wampir wszystko się zmieniło. Ci, którzy nie byli mu posłuszni pozbawiał ich cennego daru. Daru życia. W tedy wiele czarownic i wampirów zginęło, a pozostali przyłączyli się do szeregów zła. Jednak znalazło się niewielu śmiałków, którzy postanowili ukryć się wśród ludzi. Niektórzy zmieniali imiona i nazwiska, dla lepszego bezpieczeństwa. W duchu wierzyli, że kiedyś wszystko wróci do dawnego porządku, dzięki najpotężniejszej istocie, która gdzieś na tej planecie żyje. - Starszej kobiecie rozbłysły oczy. Domyśliłam się o kogo może jej chodzić.
- Że niby ja jestem tą istotą?
- Ależ oczywiście. Posiadasz cechy należące do dwóch różnych gatunków. Masz w sobie siłę wampira, szybkość oraz wyostrzone zmysły, cechą należącą do czarownicy jest drzemiąca w tobie magia i to potężna, również dzięki genom czarodziei możesz poruszać się za dnia przy czym promienie słoneczne nie palą twojej skóry. Dzięki tobie nastanie spokój. Jesteś światłem w całym tym mroku. Iskrą nadziei wielu istnień. - spojrzałam na przyjaciółkę z myślą, że to wszystko to jeden wielki dowcip. Wyraz jej twarzy mówił mi co innego. Była poważna. Nigdy wcześniej nie widziałam żeby Kinga była tak poważna. Zawsze widziałam ją wyluzowaną, nie przejmującą się niczym. Wesoła i szalona imprezowiczka. Powoli docierało do mnie, że ten cały koszmar to okropna rzeczywistość.
- I co teraz? - Spytałam nie wiedząc co powiedzieć.
- Zaczniemy od nauki posługiwania się magią. - Powiedział pani Helia.
- Oraz wampirologi. - Dodał Damian. - Nauczę Cię walki i samoobrony.
Nareszcie !!! :D
Wreszcie mogłam dodać kolejny rozdział. :) Długo wyczekiwany przez Was. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. ^.^
Następny rozdział dodam po weekendzie, ponieważ jestem kilka rozdziałów do przodu. =)
Również zmieniłam szablon bloga co bardzo dziękuję Arianie. :) Szablon jest śliczny, idealnie pasuje do bloga. :-]
Mam jeszcze jedną sprawę, obecna nazwa mojego profilu nie pasuje już do mnie, a nie wiem na jaką ją zmienić. Macie może jakieś propozycje? Będę bardzo wdzięczna.
Pozdrawiam moich czytelników. :*
Oooch no i ten zwrot akcji jak w najlepszych książkach :3 Główna bohaterka = ocalenie świata. Uwielbiam to!
ReplyDeleteKombinacje z żywiołami dziwnie przywołują mi na myśl "Akademię Wampirów"... Albo bardziej "Dom Nocy". No i Damian - baardzo podobny do Damiena z DN. :>
Tu: "W duchu wierzyli, że kiedyś wszystko się wróci do dawnego porządku" wkradła się pomyłka - bez "się". :)
Widzę, że uporałaś się z moimi wywodami w mailu. :D Gratuluję cierpliwości do takiego nieogara jak ja. :o
Bardzo mi się podoba wprowadzenie takiej akcji - ale to już pisałam u góry. xD
Czekam na nn, duużo weny życzę po długich wakacjach :P
http://dropofmind.blogspot.com
Okej, jestem. Wróciłam i zabieram się do pisania komentarza. :)
ReplyDeleteJess będzie musiała ocalić świat, no, no, jestem ciekawa jak sobie poradzi.
Mi tam się te żywioły nie kojarzą z "Akademią Wampirów" (mniejsza o to, że tego nawet nie czytałam, hah.) Hmm, "Dom Nocy" no jest tam coś takiego, ale tutaj masz to zupełnie inaczej :)
Oo, lekcje samoobrony ją czekają, hahah, jestem ciekawa jak sobie poradzisz z napisaniem tegp, u mnie jest to kompletna masakra, więc liczę, że ty sobie bardzo dobrze poradzisz i jak coś to mi pomożesz, w niedalekiej przyszłości :)
Zmieniłaś szablon ! Fajnie :)
Co do nazwy, to zawsze możesz zmienić na imię głównej bohaterki twojego opowiadania bądź pobaw się i polskie wyrazy zmieniaj na francuskie czy włoskie, czasem naprawdę fajne wychodzą, wiem coś o tym :)
Czekam na następny rodział, życzę weny i pozdrawiam :)
Dziękuję i z chęcią Ci pomogę z samoobroną jak oczywiście sama się z nią uporam. :D
DeleteJeśli chodzi o "Dom Nocy" czy "Akademię Wampirów" to czytałam, ale dawno i nie miałam w planach upodabniać swojego opowiadania do tych dwóch serii. ;)
Dziękuję za komentarz.Nie mogę doczekać się następnego rozdziału na Twoim blogu.
Pozdrawiam ciepło. ^.^
Hej. Jestem pod wrażeniem,rozdział jest świetny. Bardzo mi się podoba jak piszesz. Opowiadanie bardzo mnie wciągnęło. Czekam na kolejne.
ReplyDeleteZapraszam do mnie na nowy rozdział: http://po-prostu-tylko-ja.blogspot.com
Pozdrawiaim i życzę weny!!