2013/09/25

Rozdział Dwunasty

"Dlatego, że nie znajdujemy, czego szukamy, nie powinniśmy rezygnować z szukania tego, co znaleźć możemy."
~ Gottfried Wilhelm Leibniz

  


  Od razu po wyjściu z zamku udałem się w dwudniową podróż powrotną. Miałem na chwilę obecną jeden priorytet, dowiedzieć się jak najwięcej o dwójce dzieciaków. Z młodą czarownicą mogą być problemy ponieważ wielu czarodziei zmieniło nazwiska, natomiast wampir to będzie pestka. Wyszukam go w "archiwach wampirów", gdzie znajdują się dwie godziny konną od zamku.
Kiedy dojechałem na miejsce mym oczom ukazał się ogromny budynek z czerwonej cegły. Otwarłem metalowe drzwi, na których widniał złoty napis "Muzeum starych rzeczy". W pierwszym pomieszczeniu do jakiego wszedłem znajdowały się stare samochody, którymi kiedyś jeździłem. Na mych ustach zawitał uśmiech na dawne wspomnienia. Niestety strasznie się spieszyłem i nie było mi dane wspominać dawne czasy.
Zanim doszedłem do windy musiałem minąć kilka pomieszczeń. Zjechałem do podziemi. Wysiadając z windy zatrzymał mnie strażnik.
- Dokumenty proszę. - Powiedział bez emocji wysoki i szczupły wampir z brązowymi włosami postawionymi na żelu. Wyciągnąłem potrzebny dokument od Króla z uprawnieniem do tego miejsca. - Możesz wejść. - Schowałem dokument idąc wzdłuż ciemnego korytarza. Otworzyłem wielkie drzwi wchodząc do ogromnego pomieszczenia z tysiącami regałów na których poukładane było milion ksiąg. Każda księga była przypisana jednemu wampirowi.  Chodziłem między regałami w poszukiwaniu litery "D". Długo nie wytrzymałem ludzkiego chodu to też postanowiłem użyć szybkości, która zmniejszyła mój czas. Po chwili stałem przed regałem w poszukiwaniu Damiana Raivicka. Kiedy już znalazłem księgę poświęconą jego osobie, przysiadłem w kącie, gdzie stało pojedyncze krzesło. Przejrzałem jego historię, został przemieniony w 1507 roku przez niejaką Margaret Sparks. Po przemianie porzuciła go nie tłumacząc nic o życiu wampira. Przez kilkanaście wieków żył narcystycznie, nie wychylając głowy poza własny czubek nosa. W 1517 roku jego czyny zmieniły się o 180 stopni, pomagał innym, zmienił środowisko szlacheckie na środowisko niższego pokroju. Wszystko przez jedną dziewczynę, którą w tym roku poznał. Po jej śmierci strasznie się załamał i był bliski wygłodzeniu, z niewiadomych przyczyn jego stan strasznie się poprawił. W 1996 roku zaszył się gdzieś przed rządami Króla, nikt nie potrafił określić jego miejsca przebywania.
Na tym skończyło się moje przeszukiwanie na jego temat. Odłożyłem zakurzoną księgę i wyszedłem.
Przed budynkiem wsiadłem na konia jadąc w stronę wschodu.
   Wszedłem do komisariatu i udałem się do swojego gabinetu. Usiadłem przed komputerem wchodząc do kartotek. Wpisałem dane czarownicy, na ekranie wyświetliło się zdjęcie nastolatki. Myszką zjechałem niżej na informacje.
Urodzona 16 maja 1996 roku w Katowicach. Ojciec nieznany, matka zmarła przy porodzie, prawowity opiekun Helia Centric.... - Hm. To nazwisko, chyba kiedyś już słyszałem.
Wpisałem imię tej kobiety w prywatnym oprogramowaniu. Wyskoczyły mi jej dane, czarownica z Plemienia Szeptu. Nauczycielka magii, najlepsza w dziedzinie zielarstwa. Brała udział w bitwie o wolność buntowników z powodzeniem...
Nareszcie mam to czego szukałem. Wyłączyłem komputer i wyszedłem z gabinetu.

~***~
  
  - Wiem, że tu jesteś Isztar, czuję Twoją energię. - Przechadzałem się po swojej sypialni. Ogromne łoże z rubinową pościelą, ciemne meble w gotyckim stylu, paryski dywan, kamienne ściany, na których wisiały obrazy znanych malarzy i portret samego Władcy siedzącego na czarnym koniu.
Stanąłem i przyjrzałem się srebrzystej poświacie unoszącej się metr nad ziemią. Biła od niej delikatność, dobroć oraz bezradność. Uśmiechnąłem się.
- Witaj moja droga.
Od dawna nią już nie jestem. Usłyszałem w głowie dobrze mi znany głos.
- Masz rację. Teraz nią jest ktoś inny.
Nie waż się jej tknąć! Usłyszałem groźbę w jej głosie.
- Powiedz, co Ty mi możesz zrobić? Nic, absolutnie nic. Jesteś duchem, zjawą która nic nie potrafi. Jedyne co umiesz to to, że pojawiasz się w moim zamku. Mogłabyś sobie tego darować. Po co Ty w ogóle tutaj przychodzisz?
Chcę wiedzieć do czego zmierzasz. - Zastanowiłem się przez chwilę nie spuszczając wzroku z ducha.
- A może Ty przychodzisz tu z innych względów? Przyznaj się, mój widok cieszy Twe oko i dlatego nie chcesz mnie zostawić w spokoju. Stęskniłaś się za mną.
Bzdura! Jestem tu tylko i wyłącznie dla Azary. Nie chcę byś zrobił jej krzywdę. - Srebrzysta postać znikła zostawiając mnie samego. Położyłem się i zasnąłem.

~***~

  Usiadłam w salonie mojej przyjaciółki przyglądając się pani Helii. Stała z zapalniczką przede mną.
- Spróbuj przejąć płomień zapalniczki tak aby palił się na Twojej dłoni. Odczujesz tylko przyjemne ciepło, które nie sparzy Twojej skóry. Skup się na płomieniu i siłą woli umieść go na wewnętrznej stronie dłoni. Musisz tylko wyciągnąć rękę i chwycić płomień resztą zajmie się Twoja magia. - Zrobiłam tak jak mi kobieta powiedziała. Skupiłam całą uwagę i magię na płomieniu, wyciągnęłam rękę i powoli zbliżyłam ją do zapalonej zapalniczki. Poczułam bijące od niej ciepło, lecz kiedy zamknęłam dłoń chowając w niej płomień nie czułam żadnego bólu. Odczułam przepływ magii idący od serca w stronę wyciągniętej dłoni. Odsunęłam ją powoli otwierając dłoń, mym oczom ukazał się tańczący na mej dłoni płomyk, był malutki i bardzo jasny. Po chwili zgasł. Zrobiłam zawiedzioną minę.
- Nie martw się, to i tak wiele dziś zrobiłaś. Wielu innych czarodziei wychodzi to dopiero po kilku próbach, a Tobie się udało za pierwszym razem dojść do pierwszego stopnia. - Uśmiechnęła się. Podała mi zapalniczkę, którą schowałam do torby. - Ćwicz a zajdziesz daleko. Zapamiętaj to. - Do pokoju weszli Kinga i Damian z herbatą. Usiedli obok mnie a babcia Kyli natomiast na fotelu. Upiłam łyk gorącej herbaty owocowej tak aby nie sparzyć sobie języka. Siedziałam w tym rodzinnym gronie przez godzinę niestety musiałam wracać do domu dziecka.
Wzięłam kluczyki i kask, pożegnałam się z bliskimi i odjechałam.
W placówce starałam się iść jak najciszej (na szczęście miałam to w naturze). Niepostrzeżenie weszłam do swojego pokoju kładąc się do łóżka.




Wreszcie napisałam ten rozdział. :) Długo nie potrafiłam wymyślić scenografii, aż w końcu postanowiłam wcielić w życie te wątki. :>
Mam nadzieję, że rozdział przypadł Wam do gustu. Liczę na Wasze szczere opinie. 
Pozdrawiam i życzę miłego czytania. :**

Czytasz = Komentujesz


4 comments:

  1. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, :(
    Genialny rozdział *,*
    Uwielbiam te momenty, w tym zamku. Postać ojca Jess, coraz bardziej mnie intryguje. :)
    Azara robi duże postępy w nauce i bardzo dobrze jej to wychodzi. Wzorowa uczennica normalnie (;
    Czekam na kolejny rozdział, życzę weny i pozdrawiam ;*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję bardzo i cieszę się, że się podoba :)
      Pozdrawiam :***

      Delete
  2. Gratuluję ! Nawet ja nie mogłam się nigdzie dopatrzeć błędów ;) Znaczy gdzieś tam zabrakło przecinka , ale tak to znakomicie ! ;D
    Fajnie , że Azara tak szybko się uczy . Mam nadzieję , że niedługo wykorzysta swoje moce w jakiś inny sposób niż tylko do ćwiczeń ;]
    Pozdrawiam , życzę weny i zapraszam do mnie ;)
    http://hsdsintvd.blogspot.com/

    ReplyDelete
    Replies
    1. Serdecznie dziękuję. :)
      Pozdrawiam :***

      Delete