"Nigdzie człowiek nie znajdzie przyjemnego, spokojnego miejsca, bo nie ma takiego miejsca na świecie. Możesz się łudzić, że gdzieś taki kąt jest, ale jeżeli tam wreszcie dotrzesz, ktoś wśliźnie się korzystając z chwili twojej nieuwagi i wypisze ci na ścianie tuż pod nosem jakieś plugastwo."
~ Jerome David Salinger
Wysiadając z auta ujrzałam ponury budynek. Zewnętrzny wygląd podniszczyła pogoda. Widok był przygnębiający. Ogromny ogród na którym był niewielki zniszczony plac zabaw (o ile można to było nazwać placem zabaw). Dwie huśtawki, które nie były w dobrym stanie, mała zjeżdżalnia z brakującymi szczeblami oraz niewielka piaskownica, gdzie prawie nie było piasku.
Z ponurą miną szłam za babą bez serca, jak to ją nazwała pani Helia. Otworzyła podwójne drzwi wchodząc pierwsza. W milczeniu szła wzdłuż ciemnego korytarza, który przypomniał mi o zdarzeniu w klubie Delia.
Nagle kobieta się zatrzymała. Zauważyłam siedzącego pod ścianą chłopaka czytającego książkę.
- Co Ty tu robisz o tej porze?! Dawno powinieneś być w swoim pokoju! - Powiedziała władczym głosem. Ta jędza zaczyna mnie denerwować. O tak wczesnej porze każe nam być już w pokojach. Niedoczekanie.
Chłopak uniósł twarz patrząc na mnie. Jego usta wygięły się w łuk. Wstał i bez słowa wszedł do jednego z wielu pokoi. Nie zdążyłam się mu nawet przyjrzeć.
- To jest Twój pokój. - Powiedziała beznamiętnym głosem.
Weszłam do środka zamykając drzwi. Pokój był niewielki o brudnych żółtych ścianach. Na przeciwko drzwi były okna, natomiast po lewej stronie stały dwa łóżka przy których były szafki nocne. Po prawej zaś stronie stały meble na ubrania i rzeczy. Żadnego telewizora czy radia. Masakra.
Do pokoju weszła dziewczyna z różowymi kręconymi włosami z kolczykiem w wardze i w nosie. Średniego wzrostu, chuda, ubrana była w czarne rurki, glany i ciemną bluzę z czaszkami. Na mój widok.stanęła jak słup.
- Cześć. - powiedziałam od niechcenia przerywając ciszę. Dziewczyna dopiero teraz się otrząsnęła przybliżając się do mnie.
- Hej. Jestem Nicol a Ty? - Powiedziała z entuzjazmem o jaki bym jej nie podejrzewała. Ale jak to mówią, nie oceniaj książki po okładce.
- Jessika. Które łóżko jest wolne?
- Te pod oknem. Mi za bardzo przeszkadzało światło księżyca więc wybrałam te. - Skoczyła na łóżko, które było bliżej drzwi. Wzruszyłam ramionami kładąc torbę na łóżko. Podeszłam do okna przyglądając się księżycowi w pełni. Od dziecka przyglądałam się niebu pod osłoną nocy. Lubiłam oglądać migające gwiazdy w świetle księżyca, ich konstrukcję i spadające gwiazdy. Odwróciłam się do Nicol.
- Pokazałabyś mi drogę do łazienki?
- Jasne. - Wyszła na korytarz. - Na końcu korytarza są łazienki. - uśmiechnęła się wchodząc do pokoju. Podeszła do półki biorąc mp3, po czym położyła się na łóżku. Wzięłam szczoteczkę, ręcznik oraz piżamę. Tak jak mówiła Nicol łazienki znajdowały się na samym końcu korytarza. Weszłam do damskiej rozglądając się. Cztery kabiny prysznicowe, cztery umywalki nad którymi wisiały lustra oraz cztery kabiny do załatwiania się. Cała łazienka była w niebieskich kafelkach, które miały już po kilka lat. Wzięłam prysznic, umyłam zęby i ubrałam krótkie spodenki od piżamy oraz zwykłą luźną koszulkę. Wyszłam z łazienki z ręcznikiem na głowie. Idąc w stronę pokoju potknęłam się o coś.
- Przepraszam. - Powiedział chłopak, którego już widziałam. Był o głowę wyższy ode mnie, miał piwne oczy, nie wyglądał na silnego ale również nie przypominał chucherka. - Jestem Adam. - powiedział szatyn.
- Jessika. - usłyszałam czyjeś kroki zbliżające się do nas. O nie to ta zołza się zbliża. Pomyślałam. Adam się uśmiechnął patrząc na mnie.
- Chyba musimy wracać do pokoi, bo jak "zołza" nas zobaczy to od razu mamy karę. - uśmiechnął się idąc do swojego pokoju, który był niedaleko mojego. Dziwnie się poczułam kiedy wypowiedział słowo "zołza" i to chwilę po tym jak ją tak nazwałam w myślach. Długo nie myślałam ponieważ kroki były coraz bliżej. Z prędkością wampira podbiegłam do drzwi swojego pokoju. Kiedy je zamknęłam usłyszałam panią Mayer jak przechodziła obok pokoju. Westchnęłam z ulgą. Nie miałam ochoty na konfrontację tego wieczoru. Położyłam się na łóżku osłaniając całe ciało kołdrą. Spojrzałam na łóżko Nicol skąd dochodziło cichutkie chrapanie. Odwróciłam się w stronę okna, gdzie światło księżyca padało na moją twarz. Zamknęłam oczy a po chwili odpłynęłam do krainy snów.
Następnego dnia obudziłam się o wschodzie słońca. Ubrałam legginsy o motywie galaxy, czarną bokserkę oraz czarne conversy. Po porannej toalecie poszłam do jadalni. Duże pomieszczenie z rozstawionymi stołami i krzesłami było prawie puste. Po prawej stronie można było podejść do okienka i zabrać stamtąd jedzenie. Na talerzyk nałożyłam sobie dwie kanapki z serem oraz szklankę herbaty. Usiadłam do jednego z pustych stolików. Zajadając kanapkę przysiadł się do mnie szatyn.
- Cześć.
- Hej. - odpowiedziałam obojętnie. Adam patrzył prosto w moje oczy. Troszkę dziwnie się poczułam, kiedy jego piękne piwne oczy wpatrywały się we mnie i jeszcze ten jego uśmieszek który mnie irytuje, taki pewny siebie i wszystko wiedzący. - Coś nie tak? Może mam coś na twarzy?
- Nie, nie masz. Po prostu nie wiedziałem, że podobają Ci się moje oczy.
- Ale skąd Ty...
- Patrzcie jaki śliczny nowy okaz się trafił. Cześć maleńka, mam nadzieję, że ten dziwak Cię nie wystraszył. - przysiadł się do mnie wysoki brunet, lekko przypakowany w dresie, obejmując mnie ramieniem. Przewróciłam oczami odwracając się do niego. - Rafał jestem a Ty kwiatuszku?
- Jessika, bałwanie. - strzepnęłam jego rękę wstając, rzuciłam porozumiewawcze spojrzenie Adamowi, który również stanął podchodząc do mnie. - A i nie mów do mnie kwiatuszku. - powiedziałam odchodząc. Nie lubię takich chłopaków, którzy u dziewczyn widzą tylko powierzchowność. Bo przecież wygląd to nie wszystko, ważne jest to co jest ukryte w nas i tylko nieliczni to odkrywają.
- On Ci nie da spokoju.
- Nie będzie miał okazji by mnie znowu zobaczyć.
- Co planujesz?
- Nie wiesz? Zdawało mi się, że Ty wszystko wiesz.
- Wszystkiego nie wiem. - spojrzał na mnie wyczekująco.
- Dobra powiem Ci. Po prostu nie będzie mnie tutaj w czasie dnia, mam plany z przyjaciółmi.
- Wiesz, że i tak nie wyjdziesz poza granice tej placówki? Ona na to nie pozwala.
- Ale mi się uda ponieważ jestem inna. - weszłam do swojego pokoju zostawiając Adama. Wzięłam kluczyki od motoru i wyskoczyłam przez okno. Z prędkością wampira przemierzyłam odległość do bramy. Rozejrzałam się aby znaleźć coś co by mi pomogło w przedostaniu się na drugą stronę. Zauważyłam ogromne drzewo, w którym gałęzie zwisały na drugą stronę muru. Wspięłam się na nie i przeskoczyłam na drugą stronę. Zaczęłam biec w kierunku z którego wczoraj przyjechałam.
Z ponurą miną szłam za babą bez serca, jak to ją nazwała pani Helia. Otworzyła podwójne drzwi wchodząc pierwsza. W milczeniu szła wzdłuż ciemnego korytarza, który przypomniał mi o zdarzeniu w klubie Delia.
Nagle kobieta się zatrzymała. Zauważyłam siedzącego pod ścianą chłopaka czytającego książkę.
- Co Ty tu robisz o tej porze?! Dawno powinieneś być w swoim pokoju! - Powiedziała władczym głosem. Ta jędza zaczyna mnie denerwować. O tak wczesnej porze każe nam być już w pokojach. Niedoczekanie.
Chłopak uniósł twarz patrząc na mnie. Jego usta wygięły się w łuk. Wstał i bez słowa wszedł do jednego z wielu pokoi. Nie zdążyłam się mu nawet przyjrzeć.
- To jest Twój pokój. - Powiedziała beznamiętnym głosem.
Weszłam do środka zamykając drzwi. Pokój był niewielki o brudnych żółtych ścianach. Na przeciwko drzwi były okna, natomiast po lewej stronie stały dwa łóżka przy których były szafki nocne. Po prawej zaś stronie stały meble na ubrania i rzeczy. Żadnego telewizora czy radia. Masakra.
Do pokoju weszła dziewczyna z różowymi kręconymi włosami z kolczykiem w wardze i w nosie. Średniego wzrostu, chuda, ubrana była w czarne rurki, glany i ciemną bluzę z czaszkami. Na mój widok.stanęła jak słup.
- Cześć. - powiedziałam od niechcenia przerywając ciszę. Dziewczyna dopiero teraz się otrząsnęła przybliżając się do mnie.
- Hej. Jestem Nicol a Ty? - Powiedziała z entuzjazmem o jaki bym jej nie podejrzewała. Ale jak to mówią, nie oceniaj książki po okładce.
- Jessika. Które łóżko jest wolne?
- Te pod oknem. Mi za bardzo przeszkadzało światło księżyca więc wybrałam te. - Skoczyła na łóżko, które było bliżej drzwi. Wzruszyłam ramionami kładąc torbę na łóżko. Podeszłam do okna przyglądając się księżycowi w pełni. Od dziecka przyglądałam się niebu pod osłoną nocy. Lubiłam oglądać migające gwiazdy w świetle księżyca, ich konstrukcję i spadające gwiazdy. Odwróciłam się do Nicol.
- Pokazałabyś mi drogę do łazienki?
- Jasne. - Wyszła na korytarz. - Na końcu korytarza są łazienki. - uśmiechnęła się wchodząc do pokoju. Podeszła do półki biorąc mp3, po czym położyła się na łóżku. Wzięłam szczoteczkę, ręcznik oraz piżamę. Tak jak mówiła Nicol łazienki znajdowały się na samym końcu korytarza. Weszłam do damskiej rozglądając się. Cztery kabiny prysznicowe, cztery umywalki nad którymi wisiały lustra oraz cztery kabiny do załatwiania się. Cała łazienka była w niebieskich kafelkach, które miały już po kilka lat. Wzięłam prysznic, umyłam zęby i ubrałam krótkie spodenki od piżamy oraz zwykłą luźną koszulkę. Wyszłam z łazienki z ręcznikiem na głowie. Idąc w stronę pokoju potknęłam się o coś.
- Przepraszam. - Powiedział chłopak, którego już widziałam. Był o głowę wyższy ode mnie, miał piwne oczy, nie wyglądał na silnego ale również nie przypominał chucherka. - Jestem Adam. - powiedział szatyn.
- Jessika. - usłyszałam czyjeś kroki zbliżające się do nas. O nie to ta zołza się zbliża. Pomyślałam. Adam się uśmiechnął patrząc na mnie.
- Chyba musimy wracać do pokoi, bo jak "zołza" nas zobaczy to od razu mamy karę. - uśmiechnął się idąc do swojego pokoju, który był niedaleko mojego. Dziwnie się poczułam kiedy wypowiedział słowo "zołza" i to chwilę po tym jak ją tak nazwałam w myślach. Długo nie myślałam ponieważ kroki były coraz bliżej. Z prędkością wampira podbiegłam do drzwi swojego pokoju. Kiedy je zamknęłam usłyszałam panią Mayer jak przechodziła obok pokoju. Westchnęłam z ulgą. Nie miałam ochoty na konfrontację tego wieczoru. Położyłam się na łóżku osłaniając całe ciało kołdrą. Spojrzałam na łóżko Nicol skąd dochodziło cichutkie chrapanie. Odwróciłam się w stronę okna, gdzie światło księżyca padało na moją twarz. Zamknęłam oczy a po chwili odpłynęłam do krainy snów.
Następnego dnia obudziłam się o wschodzie słońca. Ubrałam legginsy o motywie galaxy, czarną bokserkę oraz czarne conversy. Po porannej toalecie poszłam do jadalni. Duże pomieszczenie z rozstawionymi stołami i krzesłami było prawie puste. Po prawej stronie można było podejść do okienka i zabrać stamtąd jedzenie. Na talerzyk nałożyłam sobie dwie kanapki z serem oraz szklankę herbaty. Usiadłam do jednego z pustych stolików. Zajadając kanapkę przysiadł się do mnie szatyn.
- Cześć.
- Hej. - odpowiedziałam obojętnie. Adam patrzył prosto w moje oczy. Troszkę dziwnie się poczułam, kiedy jego piękne piwne oczy wpatrywały się we mnie i jeszcze ten jego uśmieszek który mnie irytuje, taki pewny siebie i wszystko wiedzący. - Coś nie tak? Może mam coś na twarzy?
- Nie, nie masz. Po prostu nie wiedziałem, że podobają Ci się moje oczy.
- Ale skąd Ty...
- Patrzcie jaki śliczny nowy okaz się trafił. Cześć maleńka, mam nadzieję, że ten dziwak Cię nie wystraszył. - przysiadł się do mnie wysoki brunet, lekko przypakowany w dresie, obejmując mnie ramieniem. Przewróciłam oczami odwracając się do niego. - Rafał jestem a Ty kwiatuszku?
- Jessika, bałwanie. - strzepnęłam jego rękę wstając, rzuciłam porozumiewawcze spojrzenie Adamowi, który również stanął podchodząc do mnie. - A i nie mów do mnie kwiatuszku. - powiedziałam odchodząc. Nie lubię takich chłopaków, którzy u dziewczyn widzą tylko powierzchowność. Bo przecież wygląd to nie wszystko, ważne jest to co jest ukryte w nas i tylko nieliczni to odkrywają.
- On Ci nie da spokoju.
- Nie będzie miał okazji by mnie znowu zobaczyć.
- Co planujesz?
- Nie wiesz? Zdawało mi się, że Ty wszystko wiesz.
- Wszystkiego nie wiem. - spojrzał na mnie wyczekująco.
- Dobra powiem Ci. Po prostu nie będzie mnie tutaj w czasie dnia, mam plany z przyjaciółmi.
- Wiesz, że i tak nie wyjdziesz poza granice tej placówki? Ona na to nie pozwala.
- Ale mi się uda ponieważ jestem inna. - weszłam do swojego pokoju zostawiając Adama. Wzięłam kluczyki od motoru i wyskoczyłam przez okno. Z prędkością wampira przemierzyłam odległość do bramy. Rozejrzałam się aby znaleźć coś co by mi pomogło w przedostaniu się na drugą stronę. Zauważyłam ogromne drzewo, w którym gałęzie zwisały na drugą stronę muru. Wspięłam się na nie i przeskoczyłam na drugą stronę. Zaczęłam biec w kierunku z którego wczoraj przyjechałam.
~***~
Stałam w ogrodzie pani Heli czekając na Damiana. Babcia mojej przyjaciółki powiedziała mi, że pozwoliła mu na to aby to on zaczął dzisiejsze lekcje, niestety troszkę się spóźnia a to tylko dlatego, że musi "naładować akumulator". Byłam sama na posesji ponieważ Kinga i pani Helia poszły do sklepu. Postanowiłam usiąść pod jabłonią. Chwilę później przez furtkę wszedł wampir.
- Cześć. Gotowy do nauczania mój nauczycielu? - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Oczywiście, ale najpierw chciałbym Cię przeprosić za wczoraj. Nie powinienem tak Cię wyrzucać. No bo niby któż inny mógłby mnie lepiej zrozumieć niż Ty?
- Nie przejmuj się. Ja pewnie też bym tak zrobiła. Możemy już zacząć?
- Widzę, że ktoś nie umie się doczekać. - uśmiechnął się. - Dzisiaj poćwiczymy samoobronę. - no i doczekałam się okropnej lekcji. Liczyłam na to, że samoobronę zaczniemy duuużo później.
- W samoobronie jak i w atakowaniu najważniejszym elementem jest szybkość i spryt. Trzeba przewidzieć każdy krok przeciwnika. Pomocne są przy tym wyostrzone zmysły. Spróbuj przewidzieć mój ruch. - kiwnęłam głową. Uważnie przyglądałam się Damianowi, przy okazji wyostrzając wszystkie zmysły. Stał spokojnie dopóki nie zauważyłam małego ruchu jego mięśni świadczące o tym, że zamierza mnie zaatakować. Chłopak Kyli rzucił się na mnie, w ostatniej chwili odskoczyłam a chłopak wylądował na pniu jabłoni. Otrząsnął się i obrócił w moją stronę. - Dobrze. Masz świetną szybkość. Teraz mi pokaż co byś zrobiła gdyby doszło do rękoczynu, nie martw się mnie zranić, nic mi nie będzie. A i nie używaj magii, tylko siły. - Wampir złapał mnie za ręce. Jego chwyt był mocny. Szarpałam się ale na próżno, w końcu postanowiłam, że prześlizgnę się pod jego nogami ciągnąc go za sobą. Musiałam włożyć w to dużo siły, ale efekt mi się udał. Damian nie przechytrzył siły grawitacji i upadł twarzą do ziemi. Wygięłam jego ręce siadając na nim okrakiem, próbował się uwolnić co skutkowało zwiększeniem mojej siły. Przez chwilę go tak trzymałam, ale po dłuższym czasie znudziło mnie to i go puściłam. Damian wstał patrząc na mnie z zadowoleniem. - Świetnie wykorzystałaś przeciwko mnie grawitację.
- Główka pracuje. - powiedziałam śmiejąc się. W tedy wampir przygwoździł mnie do drzewa lekko podnosząc za szyję, natomiast drugą ręką przytrzymywał mi nadgarstki.
- Nigdy nie trać czujności, bo to może doprowadzić Cię do śmierci. - powiedział bardzo poważnie patrząc mi w oczy, po czym mnie puścił. - Chcesz się może napić herbaty, bo ja tak. - odwrócił się idą w stronę domu. Ja natomiast stałam i patrzyłam na niego z jedną myślą. W końcu nie mogłam się powstrzymać i musiałam to zrobić. Jak najciszej podbiegłam do niego, wskoczyłam na plecy i skręciłam kark. - To za to, że prawie mnie udusiłeś. - powiedziałam do leżącego ciała chłopaka mojej przyjaciółki. Weszłam do domu i usiadłam na sofie w salonie włączając telewizor. Po chwili do domu weszła Kinga oraz starsza czarownica.
- Gdzie Damian? - spytała przyjaciółka.
- Za domem.
- Co on tam robi sam?
- Leży. - Pani Helia spojrzała na mnie podejrzliwie. Kyla natomiast pobiegła w stronę ogrodu, ja i babcia poszłyśmy za nią. Kiedy zobaczyła swojego chłopaka leżącego na trawie, pisnęła. Pani Helia spojrzała na mnie z niedowierzaniem w oczach i leciutkim uśmiechem na twarzy.
- Co się stało?! - zawołała czarownica.- Cześć. Gotowy do nauczania mój nauczycielu? - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Oczywiście, ale najpierw chciałbym Cię przeprosić za wczoraj. Nie powinienem tak Cię wyrzucać. No bo niby któż inny mógłby mnie lepiej zrozumieć niż Ty?
- Nie przejmuj się. Ja pewnie też bym tak zrobiła. Możemy już zacząć?
- Widzę, że ktoś nie umie się doczekać. - uśmiechnął się. - Dzisiaj poćwiczymy samoobronę. - no i doczekałam się okropnej lekcji. Liczyłam na to, że samoobronę zaczniemy duuużo później.
- W samoobronie jak i w atakowaniu najważniejszym elementem jest szybkość i spryt. Trzeba przewidzieć każdy krok przeciwnika. Pomocne są przy tym wyostrzone zmysły. Spróbuj przewidzieć mój ruch. - kiwnęłam głową. Uważnie przyglądałam się Damianowi, przy okazji wyostrzając wszystkie zmysły. Stał spokojnie dopóki nie zauważyłam małego ruchu jego mięśni świadczące o tym, że zamierza mnie zaatakować. Chłopak Kyli rzucił się na mnie, w ostatniej chwili odskoczyłam a chłopak wylądował na pniu jabłoni. Otrząsnął się i obrócił w moją stronę. - Dobrze. Masz świetną szybkość. Teraz mi pokaż co byś zrobiła gdyby doszło do rękoczynu, nie martw się mnie zranić, nic mi nie będzie. A i nie używaj magii, tylko siły. - Wampir złapał mnie za ręce. Jego chwyt był mocny. Szarpałam się ale na próżno, w końcu postanowiłam, że prześlizgnę się pod jego nogami ciągnąc go za sobą. Musiałam włożyć w to dużo siły, ale efekt mi się udał. Damian nie przechytrzył siły grawitacji i upadł twarzą do ziemi. Wygięłam jego ręce siadając na nim okrakiem, próbował się uwolnić co skutkowało zwiększeniem mojej siły. Przez chwilę go tak trzymałam, ale po dłuższym czasie znudziło mnie to i go puściłam. Damian wstał patrząc na mnie z zadowoleniem. - Świetnie wykorzystałaś przeciwko mnie grawitację.
- Główka pracuje. - powiedziałam śmiejąc się. W tedy wampir przygwoździł mnie do drzewa lekko podnosząc za szyję, natomiast drugą ręką przytrzymywał mi nadgarstki.
- Nigdy nie trać czujności, bo to może doprowadzić Cię do śmierci. - powiedział bardzo poważnie patrząc mi w oczy, po czym mnie puścił. - Chcesz się może napić herbaty, bo ja tak. - odwrócił się idą w stronę domu. Ja natomiast stałam i patrzyłam na niego z jedną myślą. W końcu nie mogłam się powstrzymać i musiałam to zrobić. Jak najciszej podbiegłam do niego, wskoczyłam na plecy i skręciłam kark. - To za to, że prawie mnie udusiłeś. - powiedziałam do leżącego ciała chłopaka mojej przyjaciółki. Weszłam do domu i usiadłam na sofie w salonie włączając telewizor. Po chwili do domu weszła Kinga oraz starsza czarownica.
- Gdzie Damian? - spytała przyjaciółka.
- Za domem.
- Co on tam robi sam?
- Leży. - Pani Helia spojrzała na mnie podejrzliwie. Kyla natomiast pobiegła w stronę ogrodu, ja i babcia poszłyśmy za nią. Kiedy zobaczyła swojego chłopaka leżącego na trawie, pisnęła. Pani Helia spojrzała na mnie z niedowierzaniem w oczach i leciutkim uśmiechem na twarzy.
- Nic, uczył mnie jak walczyć. - Uśmiechnęłam się niewinnie.Zauważyłam, że chłopak się poruszył, a po chwili stał już na nogach. Kyla go przytuliła po czym odwróciła się w stronę domu idąc do drzwi. Podeszłam do Damiana mówiąc mu.
- Czujność przede wszystkim mój drogi.
Rozdział dedykuję Sonii Salvatore ze wspaniałego bloga Shadoow Hills :)
Proszę, pierwsza lekcja samoobrony Jess. Jak na razie tylko tyle zdołałam nabazgrać, ale mam nadzieję, że kolejna lekcja będzie w lepszym stanie. :D
Eh.. Jeśli chodzi o notkę to nie mogłam się powstrzymać od dodania jej dzisiaj. ^.^ Niestety nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział ponieważ mam blokadę twórczą. :/ Zapewne zawiniła szkoła i praktyki. :( No cóż mam nadzieję, że szybko powróci mi wena i zdołam coś stworzyć.
Pozdrawiam Was kochani. :*
Czytasz = Komentujesz !!!
C-U-D-O-W-N-E !!!!!!!!!!!!!
ReplyDelete#NAVY
$
$ZAPRASZAM DO SIEBIE$
Hej,dzięki za info o nowym rozdziale.
ReplyDeleteCo tu dużo mówić, to jest świetne! Bardzo lubię Twoje opowiadania i chętnie je czytam.
Mam nadzieję,że wena nie opuściła Cię na długo.Czekam na kolejny. Pozdrawiam i dużo, dużo weny życzę! :)
Bardzo dziękuję za miłe słowa. :)
DeletePozdrawiam :*
Na początek dziękuję bardzo za dedykacje ! ;*
ReplyDeleteOd dziś jak będę mieć kłopot z samoobroną piszę do ciebie, cudnie ! :)
Napewno coś tam wymyślisz i znów wymyślisz świetny rozdział. Jestem przekonana, że tak :)
Hahah, koniec mnie rozwalił. Nieźle zrobiła Damianowi, ale sam jej mówił. "Nigdy nie trać czujności, bo to może doprowadzić Cię do śmierci. " Cóż, chyba sam powinien postępować tak jak powiedział. Jestem prawie pewna, że od dzisiaj będzie tak robić. ;p
Zaciekawił mnie Adam. Taki trochę, dziwny jest, ale no nie znam go jeszcze za dobrze, więc nie oceniam. Poczekam z kilka rozdziałów i ci napiszę. Nicole wydaje sie spoko, ale no zobaczymy. :)
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział, życzę DUUŻO weny i pozdrawiam <3
Serdecznie dziękuję. :D
DeleteZ chęcią Ci pomogę z samoobroną, wystarczy tylko napisać. ;P
Tak, Damian sam powinien zapamiętać to co mówi. ;)
Jeśli chodzi o Adama to jego postać jest nadal kształtowana w mojej głowie, tak samo Nicol, jeszcze nie wiem co z nimi wymyślę. :D
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za ciepłe słowa. :*
OMG jestem w końcu, przepraszam za zwłokę ale siedziałam nad nowym szablonem u mnie xD
ReplyDeletePiszę na bieżąco, więc może być niepoukładane ;) Mmm, coś czuję (po słowie "Niedoczekanie." :D), że Jessica ujawni swój zadziorny charakter :P Ojej, mam wiele dziewczyn obok siebie podobnych do Nicol (z wyjątkiem różowych włosów) więc już ją uwielbiam! ^^
Dziwny ten Adam :o Like Edward, szpera w głowach xD Romansik? :>
Oo, ucieczka. Ciekawe, co na to pani Mayer? :3
"- Co on tam robi sam?
- Leży. "
Tu się uśmiałam :D Już widzę tą niewinną minkę Jess :D
Hmm, no i znowu nie mogę się doczekać kontynuacji z Adamem w tle :D Weny życzę i pozdrawiam ciepło :*
http://dropofmind.blogspot.com/
Dziękuję za miłe słowa oraz za komentarz. :)
DeletePozdrawiam :**
Wspaniały rozdział! Kocham twoje opowiadanie. Wybacz że rzadko komentuje, ale mój czas... jest no... jakby to ując... Łeee
ReplyDeletexd Mimo to ciesze się, że już nn i czekam na następny.
"Kim jestem? Kim jest ta pospolita wampirzyca. uciekająca przez całe życie? Zakochana za zabój w Stefanie Salvatore. Zawsze gotowa do walki, pewna siebie w stu procentach? Drobna szatynka o wybuchowym charakterku, uparta i stanowcza. Nie wierzę w szczęście, pech, nazwałabym się realistką, która w ogóle nie potrafi przewidywać konsekwencji swoich czynów, no dobrze, nie umiała. Wieki nauczyły mnie jak radzić sobie z życiem, no... do jakiegoś stopnia. Moja przeszłość pytacie?... Zbyt wiele by opowiadać, ale skoro cechuje was cierpliwość? Upiłam się... A reszta? Reszta była, no cóż... Może lepiej zajrzyjcie w moją opowieść aniżeli wyczytujcie suche fakty... Postaram się umilić wam czas... A jeśli mi się to nie uda... Trudno, nie będę po was płakać."
A oto maleńka zachęta do przeczytania mojego kolejnego bloga.
Liczę na twą cenną opinię
http://i-got-lost-on-my-way.blogspot.com/
Dziękuję za te wspaniałe słowa. :)
DeletePozdrawiam. :**